Dzień z życia terapeuty Talkspace: Samantha White

Samantha White Talkspace Therapist Autor

W tej serii przyglądamy się jednemu dniu z życia naszych terapeutów. Ich historie ilustrują radości i wyzwania związane z poświęceniem własnego życia na pomoc innym w poprawie ich zdrowia psychicznego i radzeniu sobie z chorobą psychiczną.





7:30 rano.

Budzę się do śpiewu ptaków, śpiewających hałaśliwie, bez końca. Okna są zamknięte i nie mamy żadnych domowych ptaków, ale wydaje mi się, że przez pierwszą minutę słyszę cudowną muzykę ptaków w koronach drzew. W końcu przypominam sobie, że to dzwonek mojego iPhone'a, przewracam się i wciskam „Drzemka”. Dzieje się to jeszcze kilka razy, aż jestem gotowa położyć stopy na podłodze, usiąść na łóżku i podziwiać widok przez rozciągające się od ściany do ściany palmy i niebo.





08:30.

Wracając z porannego spaceru, parkuję mój specjalistyczny chodzik ortopedyczny we wnęce jadalnej. Używam go jako środka ułatwiającego poruszanie się od około sześciu lat, odkąd ogarnęły mnie zapalenie stawów, fibromialgia i POChP i stałem się niepełnosprawny. Jak mówi reklama, uwielbiam mojego chodzika. Nazwałam to Dolly. Bez niego nie byłbym w stanie przejść więcej niż trzydzieści metrów. Dzięki niemu mogę iść prawie wszędzie!



bycie duchem w związku

09:00.

Po śniadaniu złożonym z kawy, jogurtu i muesli otwieram swoje „biuro”, żeby zobaczyć, kto jest w „poczekalni”. Kiedyś łapałem teczkę i jechałem do swojego tradycyjnego biura na czas, aby powitać pierwszego klienta tego dnia, ale teraz moim biurem jest mój komputer. Trzymam go na kolanach, na wyściełanym różami i seledynem fotelu miłosnym w salonie, skierowanym na zewnątrz, za lanai, w stronę wierzchołków drzew. Czuję się jak w domku na drzewie! Spędzę tu dzisiaj dużo czasu, ponieważ to moje ulubione miejsce - do pracy, czytania, robienia na drutach, dzwonienia, a nawet medytacji. Za chwilę prawdopodobnie wezmę laptopa z „biura” i wyniosę go na zewnątrz, do lanai, i tam popracuję przez chwilę. W domu w Nowej Anglii może być zimno, ale tutaj na Florydzie jest słonecznie, ciepło i kojąco.

10:00.

Poczekalnia (ekran Talkspace) była dziś rano pełna, a ja jestem ledwie w połowie moich porannych obchodów. Mówiąc „zapakowany” mam na myśli, że sporo klientów czekało na wiadomość ode mnie. Czytam, co każdy ze mnie wysłał, uważnie rozważam swoją odpowiedź, wpisuję ją w odpowiedzi i klikam „Wyślij”. Mógłbym użyć funkcji głosowej na moim iPhonie, ale wolę większy ekran i klawiaturę mojego laptopa. Nauczyłem się pisać, gdy miałem jedenaście lat, a moi rodzice spełnili moje życzenia urodzinowe: starą, używaną pionową maszynę do pisania z pożółkłą książeczką zatytułowaną „Teach Yourself Touch Typing”.

Uwielbiam tę pracę, którą wykonuję. Całe życie chciałem pomóc ludziom znaleźć wyjście z nieszczęścia. Czytałem książki o dziewczynach i kobietach, które osiągnęły mistrzostwo w sztuce uzdrawiania, edukacji i komunikowania się. Zacząłem pisać wiersze, gdy miałem siedem lat. Chciałem też być lekarzem, aby leczyć, pocieszać i informować ludzi. Nie wiedziałem, że istnieje dziedzina zwana „psychoterapią”. Gdybym wiedział o tym, to właśnie do tego dążyłbym na początku, a nie jako zmiana kariery w wieku średnim.

Nauczyłem się psychoterapii, kiedy mój świat się rozpadł i trzeba było mnie podtrzymywać. Przyjaciele i rodzina mogli pomóc tylko tyle. Potrzebowałam kogoś, kto mógłby wstać i pozwolić mi płakać, wysłuchać mojego gniewu i rozpaczy oraz spojrzeć na rzeczywistość. Terapia uratowała mi życie.

12:00.

„Widziałem” wszystkich moich porannych klientów. Teraz mam kilka godzin, które mogę spędzić w dowolny sposób. Robię sobie mały lunch (jem bardzo zdrowo - głównie paleo, w tym momencie z pewnym wpływem na dietę śródziemnomorską), a potem krótką drzemkę. Z powodu fibromialgii łatwo się męczę i muszę odświeżyć umysł i ciało jakimś magicznie regenerującym snem. Potem albo poćwiczę grę na harfie, albo zejdę na dół do lobby wspólnoty emerytów, aby sprawdzić trwające zajęcia (i być może dołączę do jednego). Albo przeczytam jedną z książek ułożonych na końcowym stole lub na ekranie głównym mojego Kindle. Albo maluję. Uczę się pracy z akrylem i czeka na mnie kawałek czystego płótna artystycznego.

15:00.

Mam spotkanie wideo z klientem, który leczy online. Siadam na kanapie i dzwonię do niej. W tym celu używam mojego iPhone'a, który opieram o okładkę mojego otwartego Macbooka. Jestem oddanym użytkownikiem Apple i kupiłem iPhone'a 6+ wkrótce po tym, jak stały się dostępne. Mój mąż zasugerował, żebym oszczędził pieniądze, kupując iPhone'a 6 w standardowym rozmiarze, ale byłem zdeterminowany, aby uzyskać szerszy ekran w wersji Plus. Przez następne pół godziny mój klient głównie mówi, a ja słucham.

Ponieważ tak wiele informacji o kliencie jest wizualnych, uwielbiam używać wideo! Widzę worki pod oczami, które mówią mi, że jest zmęczona, i zmarszczkę, która pokazuje, że jest nieszczęśliwa lub przynajmniej zrzędliwa. Czasami przerywam jej pytaniem. Jej oczy i ręce swoimi ruchami ujawniają, że pewne tematy ją poruszają lub ożywiają. To wszystko bardzo cenne informacje dla mnie, jako jej terapeutki, abym mógł jej maksymalnie pomóc. Smsujemy też dobrze, ale terapia przebiega trochę szybciej przy użyciu wideo, a ten klient ma wiele do przepracowania.

15:30.

Robię swoje popołudniowe obchody, sprawdzając moją stronę Talkspace, aby zobaczyć, kto czeka na wiadomość ode mnie. Powtarzam ten proces wcześniej w ciągu dnia, biorąc pod uwagę uwagi każdego klienta i własną odpowiedź na nie, i dobierając słowa, które moim zdaniem najbardziej pomogą.

Widziałem kiedyś psychika / astrologa / regresistę z poprzedniego życia, który powiedział mi, że w poprzednich żywotach byłem pisarzem, ale słów innych ludzi - to znaczy pisarzem. I że celem mojego obecnego życia jest użycie wrodzonej zdolności słowami, aby pomóc innym leczyć.

„A propos”, zapytała, „czym zajmujesz się na życie?”

Kiedy powiedziałem jej, że jestem psychoterapeutą, jej oczy rozszerzyły się i powiedziała: „Robisz dokładnie to, co powinieneś!”

- Wiem - powiedziałem.

Robienie tego, do czego się urodziłem - co wydaje mi się tak naturalne, że zaspokaja moje pragnienie pomagania innym - jest darem od życia. Myślę, że jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie, z jedną z najlepszych prac!

Mój mąż też ma jedną z najlepszych prac. Jest zawodowym muzykiem. Podczas gdy ja pracuję w moim urzekającym biurze w domku na drzewie, on często gra w zespole gdzieś w mieście (tak jak jest obecnie) lub ćwiczy w dodatkowej sypialni, którą przydzieliliśmy mu jako studio. Oboje jesteśmy wystarczająco dorośli, aby przejść na emeryturę, ale za bardzo kochamy naszą pracę, by z niej zrezygnować. Więc znaleźliśmy sposoby, aby dalej pracować, ale w tempie, które możemy utrzymać. Cztery godziny dziennie są dla mnie w porządku. Cztery koncerty w tygodniu są dla niego w porządku.

17:00.

Kolacja to wielkie wydarzenie towarzyskie w tej społeczności emerytów. Ludzie przebierają się co wieczór i kręcą się przed jadalnią, gdy ma się otworzyć. Nazywam to wieczorne spotkanie „balem dla seniorów”, ponieważ wszyscy ci seniorzy są tam, aby spotkać się ze swoją „randką” na kolacji lub umówić się na randkę z kim zjeść. Bycie częścią jest bardzo przyjazne i cudowne!

czy prozac powoduje przyrost masy ciała?

Niektórzy z nas „idą stabilnie” z grupami, z którymi regularnie i na wyłączność jemy. Mój mąż i ja mamy stałe randki cztery wieczory w tygodniu (co wieczór inna grupa), a pozostałe trzy noce chodzimy na wieczory kawalerskie. Dzisiaj jest wieczór kawalerski, a my przyjęliśmy zaproszenie od grupy, z którą jedliśmy już kilka razy wcześniej iz przyjemnością. Ta praktyka pomogła nam poznać prawie każdego, kto tu mieszka.

19:00.

Tego wieczoru po kolacji w holu odbywa się koncert. Idę na krótki spacer po budynku i wracam na czas, żeby posłuchać muzyki, zespołu jazzowego, w skład którego wchodzi mój mąż. Pod koniec godziny wymykam się, aby umówić się na kolejne spotkanie wideo z klientem, dla którego zwykłe godziny pracy nie były możliwe.

Na tym polega piękno terapii online. Potrafię zaspokoić potrzeby moich klientów na wieczorne i weekendowe spotkania, bez konieczności wsiadania do samochodu i jazdy do pustego biurowca. Byłem tam, zrobiłem to i bardzo się cieszę, że mam alternatywną metodę spotkania. W ten sposób zrobimy tyle samo. Jest to łatwiejsze i bezpieczniejsze niż spędzanie czasu poza domem i jazda nocą.

21:00.

Relaksuję się, może oglądam telewizję podczas robienia na drutach. Moglibyśmy wybrać film na Netflix lub Amazon, albo powtórki serii Błękitnokrwiści, bo to kocham. Chodzi o wartości rodzinne i sprawiedliwość i zawsze ma szczęśliwe zakończenie.

Muszę oglądać szczęśliwe programy, zwłaszcza prawdziwe historie ze szczęśliwymi zakończeniami, ponieważ moje życie zawodowe koncentruje się na zmaganiach ludzi. Świadomie unikam przeciążania się rzeczami, które mogłyby mnie zdenerwować lub pociągnąć w dół. Wiem już, jak złe może być życie. Coś musi mi przypomnieć, jakie to może być dobre. I uwielbiam szczęśliwe zakończenia!

11:00 wieczorem.

Leżę na plecach, tam gdzie zacząłem rano, ale tym razem idę spać. Zasłony w oknach są otwarte, więc widzę zarys drzew na tle zaciemnionego nieba. W niektóre noce zasypiam dość szybko, w inne fibromialgia nie pozwala mi zasnąć z powodu dyskomfortu całego ciała. Jedną ze strategii, których mogę użyć, aby zrelaksować się podczas snu, jest próba pomysłu na pięć rzeczy, które osiągnąłem w ciągu dnia:

  1. Szedłem dla ćwiczeń i świeżego powietrza.
  2. Służyłem moim klientom.
  3. Ćwiczyłem na harfie.

Otóż ​​to. Nie mogę już więcej myśleć. Ale myślę, że jeśli policzę liczbę klientów, których obsłużyłem, z pewnością da to znacznie więcej niż pięciu!

Nadal nie mogę zasnąć. Wstaję i cicho wchodzę do salonu, wyłączam telewizor i oglądam powtórki Golden Girls i Frasier. Jeśli potrafię się śmiać, choćby jeden raz, ten śmiech mnie odpręży i ​​będę mógł wrócić do łóżka i zasnąć.

Programy są głupie, ale genialne. Podziwiam wysoką jakość pisania i gry aktorskiej. Chociaż wiem dokładnie, co się wydarzy (widziałem ich już tyle razy), głośno się śmieję.

Potem wracam do łóżka i zasypiam. To śmiech robi różnicę. Wychowałem się na nim (cała moja rodzina uwielbia opowiadać dowcipy) i zawsze działa.

Zasypiam uśmiechnięta, szczęśliwa z życia, nie mogę się doczekać jutra.

Bio: Samantha White jest autorką wielokrotnie nagradzanego pamiętnika, Kogoś, z kim można porozmawiać: znalezienie pokoju, celu i radości po tragedii i stracie .