Utrata mojego najlepszego przyjaciela: ból bez imienia

mężczyzna najlepsi przyjaciele piwo butelka pole zachód słońca

Wiadomość tekstowa trafiła jak ostrzał armatni z bliskiej odległości. Upadłem na ziemię, trzymając się za brzuch. W kuchni naszego mieszkania na Brooklynie była zima wczesnym rankiem. Przybiegła moja żona i dwoje dzieci. 'Co jest nie tak?' 'Co się stało?' 'Co jest nie tak?'





Co się stało? Co było nie tak? Mike O'Shea miał umrzeć. I zostałbym wprowadzony w smutek, który okaleczyłby mnie przez wiele lat.

*





Lubię myśleć, że Mike i ja byliśmy przyjaciółmi, zanim się urodziliśmy. Nie w jakimś innym życiu, ale w łonach naszych matek, które były sąsiadkami w małym miasteczku w New Jersey i obie spodziewały się latem 1968 roku. Nasze matki nie były blisko przed zajściem w ciążę - z różnych pokoleń i pochodzenia etnicznego - ale związali się ciążą i oboje urodziły chłopców w pierwszym tygodniu lipca.

Pięć dni między naszymi narodzinami to praktycznie jedyny czas, kiedy Mike i ja mieliśmy zostać rozdzieleni. Zostaliśmy nawet razem ochrzczeni; jedyną dwójką dzieci, które tego dnia wzięły wodę. Moje najwcześniejsze wspomnienia obejmują Mike'a i mnie jako dzieci w ramionach naszych matek; chodzenie po podwórkach przed domem; grając razem na własnym podwórku.



Mike uczęszczał do katolickiej szkoły, a ja chodziłem do pobliskiej publicznej gimnazjum, ale spotykaliśmy się prawie codziennie po szkole - i to przede wszystkim w weekendy i przez całe lato - bez żadnych planów. Właśnie pojawiliśmy się w ślepym zaułku przed moim domem, najpierw łącząc się ze sobą, zanim dołączyliśmy do innych dzieci z sąsiedztwa, które buntowały się w otaczającym nas podmiejskim raju lat 70 .: podwórka szkolne i pola, wzgórza i wąwozy, tory kolejowe i magiczny korytarz wysokich sosen, w którym budowaliśmy domki na drzewie i toczyliśmy walki o skały. Szaleliśmy, dopóki rodzice nie przyprowadzili nas do domu na obiad. Latem spotykaliśmy się ponownie po kolacji, kiedy cykady ryczały, a błyskawice mrugały w płynnej nocy.

*

Kiedy miałem 12 lat, moja rodzina zrobiła to, czego nie miała żadna inna rodzina w naszym sąsiedztwie: przeprowadziliśmy się. Mobilność awansowa nie była częścią programu dla osób tak mocno zakorzenionych w klasie średniej, ale mój ojciec był ambitny i porzucił karierę nauczyciela muzyki na rzecz poszukiwania możliwości w biznesie. Udało mu się, choć jego awanse często wymagały relokacji, a następne 10 lat mojego życia wiązało się z wędrówką i okresami wysiedleń. Mike był przy mnie przez cały czas.

Nie pisaliśmy listów i tylko czasami rozmawialiśmy przez telefon, ale każdego lata zostawałem z Mikiem, kiedy moja rodzina odwiedzała okolice Nowego Jorku z naszego środkowozachodniego regionu. A kiedy wróciliśmy na północny wschód, w mojej pierwszej klasie liceum, Mike i ja praktycznie podzieliliśmy lato między mój nowy dom i jego stary dom. A kiedy uczęszczałem na ostatni rok do szkoły z internatem w zachodniej części New Jersey, to Mike pojawiał się wcześnie i często zabierał mnie na weekendy z meczami piłkarskimi i domami.

Wszystkie te wizyty były bardzo komfortowe. Pozory normalności i koleżeństwa podczas często samotnego dorastania. W końcu poznałem przyjaciół wszędzie, gdzie się przeprowadzaliśmy, ale zajęło to lata, a nawet po przybyciu towarzyskim, że tak powiem, nie było to samo. Mógłbym być lubiany, ale tak naprawdę nie byłam znana. Z Mikiem byłem jednym i drugim, i to był rodzaj walidacji, którego potrzebowałem w tych trudnych latach.

Tym, co sprawiło, że bezwarunkowa przyjaźń Mike'a była jeszcze bardziej satysfakcjonująca, było to, że wyrósł na postać o niezwykłym statusie, która przekroczyła metkę popularności. Słodki jak dziecko - piaskowe włosy i jasne oczy, nieśmiały uśmiech - Mike zmienił się w przystojnego, w szorstki i lśniący irlandzki sposób. Miał wokół siebie gwiazdę filmową Elana. A on urósł, pompując tony żelaza, przyparty czarnym pasem w Shodokan.

Towarzyszyła temu osobowość partyjna, świadoma obywatelskiego obowiązku dobrego policjanta, jakim był jego ojciec, a Mike chciał nim być. Młodszy brat dwóch sióstr i dwóch braci sprawił, że Mike czuł się dobrze z obiema płciami: dziewczyny go uwielbiały; chłopcy chcieli być jego przyjaciółmi. Mike nie zawiódł.

*

jak rozwijać poczucie własnej wartości

Mike i ja poślubiliśmy dwie najpiękniejsze dziewczyny w mieście: stałam na jego przyjęciu weselnym; był moim drużbą. Mieszkaliśmy z żoną w mieście; Mike i jego żona mieszkali w pobliżu naszego rodzinnego miasta. Spędziliśmy razem wiele czasu, pijąc, jedząc i podróżując. Mike i ja pojechaliśmy sami do Włoch, aby świętować nasze 40. urodziny. Nasze dzieci wyglądały jak my, a nostalgia za oglądaniem ich zabawy była prawie przytłaczająca.

*

Kilka tysięcy ludzi pojawiło się na stypie Mike'a. Jego pogrzeb był orgią żalu. Postać, którą stał się w liceum, utrzymywała się przez lata college'u i dorosłość. Poza stażem w LAPD, Mike pozostał w okolicy w różnych formach egzekwowania prawa, rozszerzając swój legendarny status. Stał się większy niż życie i był naprawdę celebrytą - życzliwym obrońcą ze złotym sercem i miłością do życia. Pełna eskorta policyjna wyprowadziła jego ciało z kościoła na cmentarz.

*

Bardziej zapiąłem się niż płakałem, kiedy kula armatnia uderzyła mnie wiadomością o śmierci Mike'a. Ale na cmentarzu, w brutalnym styczniowym mrozie, pod taflą lodowato błękitnego nieba, straciłem go naprawdę, gdy stanąłem przed trumną Mike'a i podobnie jak setki przede mną i setki z tyłu miałem dotykać drewna i pożegnaj się z postacią w środku. Próbowałem. Kiedy wędrowałem bez wskazówek, okrutne powietrze zamroziło wiele łez, zanim zdążyły spaść, chociaż wiedziałem, że emocjonalny przypływ był czymś, czego nigdy nie czułam. Wiedziałem, że mam kłopoty.

Moja ukochana mama zmarła dwa lata wcześniej. Zrozumiałem proces żałoby i jakie to uczucie oraz o co chodzi w tej „nowej normalności”. Nie poradziłem sobie z tym wszystkim tak dobrze, nie mogąc pogodzić żargonu z rzeczywistością straty, ale mimo że bardzo tęskniłem za matką, postępowałem tak samo, jak wcześniej, z poczuciem poczucia Ja wciąż nienaruszone. Śmierć Mike'a wysadziła to wszystko w powietrze.

*

Nie wiedziałem, co robić. Albo jak nazwać, jak się czułem. Pomimo moich wyzwań, które dorastałem, nigdy nie czułam żadnej prawdziwej emocjonalnej niestabilności; w rzeczywistości szczyciłam się tym, że potrafię poradzić sobie z tym, co rzuciło we mnie życie (i rzuciło). Ale to było inne. Smutek nie pozwolił mi odejść, przerywając chwile normalności, przygaszając chwile radości, miażdżąc mnie czasami jak ostrzał armatni, który rozpoczął tę wojnę cierpieniem.

Wtedy powinienem szukać pomocy. Wiedziałem, że jest większy ode mnie, ale nie byłem przekonany, że jestem tego wart. Wdowa po Mike'u i ich dzieci widzieli kogoś; niektóre z rodzeństwa Mike'a również brały udział w poradnictwie. Ale nie byłam żoną, rodzeństwem ani dzieckiem Mike'a. Byłem tylko dzieckiem, które z nim dorastało i nie miałem żadnego interesu, by kojarzyć moją stratę z tymi, którzy dzielili jego nazwisko, z tymi, na których życie - dziś, jutro i na zawsze - bezpośrednio wpłynie jego śmierć.

Nie mogłem o tym porozmawiać z żoną ani nikim innym. Wstyd mi. I samolubny. Czy rzeczywiście bardziej straszyła mnie śmierć przyjaciela niż śmierć mojej własnej matki? Jak mogłem to przyznać?

Próbowałem sobie poradzić.

Przepisałem stałą dawkę martini leczniczej, która w tej chwili naprawdę pomogła - odrętwiająca pomoc i natychmiastowe podniesienie emocji - chociaż efekt był krótkotrwały, a alkohol jest w końcu środkiem uspokajającym, a nie rozwiązaniem.

Niespodziewana gra w koszykówkę zapewniła wysiłek fizyczny jako formę emocjonalnej ulgi. Zacząłem regularnie ćwiczyć i to pomogło. Dużo. Wyobraziłem sobie Mike'a ze mną, wypychającego mnie poza normalne granice. Było to z pewnością skuteczniejsze niż martini lecznicze, ale wciąż niewystarczające.

Pisałem o Mike'u dość często. Zawsze chwalił moje umiejętności opowiadania historii, a kiedy jako student po raz pierwszy parałem się narracjami, pojawiły się historie z naszego dzieciństwa. A kiedy we wczesnych latach trzydziestych ogłosiłem, że porzucam swoją udaną karierę w sprzedaży na rzecz pisania, Mike był moim największym mistrzem, doceniając moją odwagę i wyrażając wiarę w mój talent. Obecność go na widowni podczas odczytów sprawiała, że ​​te chwile były wyjątkowe. Wspomnienie bystrookiego Mike'a z mojej pierwszej imprezy wydawniczej, w tylu egzemplarzach, ile mógł nosić pod pachą, jest najważniejszym punktem mojego życia pisarskiego. Po jego śmierci kilka artykułów o nim przyniosło ulgę, ale to nie wystarczyło.

*

Kilka lat po śmierci Mike'a zacząłem płakać przez sen. Nie wiedziałem, czy było głośno, czy nie. Moja żona nigdy o tym nie wspominała, więc założyłem, że działo się to po cichu, chociaż to nie czyniło tego mniej realnym.

A potem łzy zaczęły się, kiedy się obudziłem. Losowe chwile, kiedy po prostu czułbym się przytłoczony. Nigdy nie płakałem w filmach; teraz zrobiłem. Niektórych piosenek należało unikać. Płakałem w metrze i raz w klasie. Odwiedzenie żony i dzieci Mike'a często wiązało się z wyprawą do łazienki dla pogawędek, ponieważ oglądanie naszych dzieci nie budziło już nostalgii, ale cierpienie. A potem nastąpił przełom wywołany przypadkową myślą.

W czerwcu 2016 roku jechałem do domu z Bostonu po pobłażliwej nocy z okazji urodzin kuzyna z jego siostrą. Spędziliśmy we trójkę noc, o której rozmawialibyśmy od zawsze, i przypomniałem sobie fantastyczne wydarzenia, kiedy ścigałem się Mass Pike w kierunku rodzinnych spotkań w Nowym Jorku. Oczywiście moi drodzy kuzyni znali Mike'a O'Sheę. Każdy, kto mnie znał, znał Mike'a O'Shea. Gdy tylko skończyłem konstruować narrację w mojej głowie, miałem prostą historię, odpowiednio upiększoną i selektywnie zredagowaną, pomyślałem: nie mogę się doczekać, aby opowiedzieć Mike'owi.

Łzy zaskoczyły mnie najpierw swoją obecnością, a potem rozmiarem. Ciągnęłam się, kaszlałam i płakałam, gdy napad udręki wzbił się z mojej klatki piersiowej, z oczu i z moich pełzających ust. „Tęsknię za moim przyjacielem” - powiedziałem głośno. Byłem chory fizycznie z powodu cierpienia i musiałem zatrzymać się na postoju. Zebrałem się i ruszyłem w drogę. A potem to się powtórzyło, mniej więcej godzinę później. „Tęsknię za moim przyjacielem” - powiedziałem ponownie. Wróciłem do domu cztery godziny później; moja żona nie była szczęśliwa. Nigdy nie dzwoniłem, żeby powiedzieć, że się spóźnię i nigdy nie powiedziałem jej dlaczego.

*

To właśnie ta zerwana podróż z Bostonu zapoczątkowała godzenie mojego żalu. Ponad rok później jestem w stanie w pewnym sensie zrozumieć, dlaczego śmierć Mike'a wstrząsnęła mną tą wiadomością, a następnie sprawiła, że ​​jestem w stanie emocjonalnego zniechęcenia przez to, co wkrótce potrwa pięć lat: Mike znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny kiedykolwiek miał. Spędziliśmy razem tyle czasu dorastając, tak zanurzeni w magii dzieciństwa, tak pochłonięci cudem eksploracji i przygody, tak połączeni rytuałem, wspólną przestrzenią i tajemnicami, tak jakby nasze DNA się połączyło: plucie, krew i pot . Woda do chrztu. Może to były też wszystkie puszki po napojach, batony, t-shirty, łóżka, tylne siedzenia, siedzenia rowerowe i sedesy, które dzieliliśmy; wody, w których pływaliśmy, i trawa, na którą upadliśmy; drzewa, na które się wspinaliśmy, piłki, które rzucaliśmy sobie nawzajem, i asfalt, który rozdarł nam kolana. Czasy, które spotkaliśmy w ślepym zaułku. Ręce, które naturalnie zarzuciliśmy sobie na ramiona.

A potem Mike, większy od życia nastolatek, pomógł mi przeprowadzić mnie przez wędrowne okresy dojrzewania i wprowadził mnie w dorosłość z poczuciem siebie i poczuciem bezpieczeństwa, wiedząc, że jedna z najbardziej niesamowitych istot ludzkich, jakie kiedykolwiek znałem, była czymś więcej niż mój najstarszy przyjaciel, był częścią mojej tożsamości. Mogłabym z łatwością zastosować ten papier lakmusowy do każdego, kto twierdziłby, że naprawdę mnie zna: czy znasz Mike'a O'Sheę?

Był częścią mnie. A potem nie był.

*

rzeczy, które chciałbym wiedzieć przed studiami

Nie będę szczegółowo opisywał cierpienia i szkód, które stworzyłem sobie i osobom wokół mnie przez te lata, zaprzeczając mojemu smutkowi. Nie twierdzę też, że jeszcze przez to przeszedłem; Potrzebowałem i nadal potrzebuję pomocy w zrozumieniu mojej sytuacji i znalezieniu sposobu na ponowne połączenie się z moim związkiem z Mikiem, uczynienie go ponownie częścią mnie i kontynuowanie mojego życia w zdrowy i kompletny sposób.