Mój Ojcze, Moja Miłość, Mój Schizofrenik

Mój ojciec, schizofrenik

Są wspomnienia z dzieciństwa, a także historie, które powtarzano w kółko. Staje się niejasne, czy rzeczywiście się wydarzyły, źle zapamiętałeś, czy po prostu przypominasz sobie, jak opowiadano ci historie podczas kolacji przez te niekończące się dziecięce noce.





Pamiętam tylko to, że zarówno moja matka, jak i ojciec byli serdeczni. Pamiętam kłopoty ze snem. Nadal mam problemy ze snem. Potrzebowałem otwartych drzwi do sypialni, zapalonego światła w korytarzu i zamkniętych drzwi od szafy, żeby nie wpuścić potworów. Matka siadała przy moim łóżku i śpiewała mi piosenkę po niemiecku, w której było słowo „Shlaf”.Sen. Pocałowałaby mnie i wyszła.

Ale chciałem też mojego ojca. Leżał obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Może to zabrzmieć przerażająco, ale tak nie było. To było po prostu miłe.





Ale jest jeden moment, w którym nie jestem pewien, jest wspomnieniem lub niekończącym się powtarzaniem historii, drażniącą historią, ale teraz jest tylko historią. Siedzimy przy kuchennym stole w naszym bardzo skromnym domu w Indianie. Mam trzy, może cztery lata. Mam ręce owinięte wokół nóg ojca. Mówię: „Zamierzam poślubić tatę”. Moja mama się śmieje i mówi: „A co ze mną?” A ja mówię: „Będziesz stary, ale on będzie lśniący i nowy”.

Wyciągnięta miłość

Dwa razy w roku, aż do dwudziestego roku życia, odwiedzaliśmy matkę mojego taty w Memphis. Moja babcia była biała i na typowy południowo-rasistowski sposób miała pokojówkę z Afryki, Pearl. Pearl pracowała dla niej odkąd mój ojciec skończył siedem lat. Jechała z nami limuzyną, aby pochować moją babcię, którą przeżyła. Przy każdej wizycie, którą pamiętam, podawała nam śniadanie, a ona śmiała się i mówiła do mnie: „Tykochanytwój tatuś ”, wyciągając słowo miłość.



Wyciągnięta miłość. Jak bardzo kochałem mojego ojca i nadal kocham, mimo że on nie żyje. Możesz kochać zmarłego. Człowiek umiera, ale miłość nie. Coś głębszego niż pamięć.

Wyraźne wspomnienie, raczej prawdziwe niż opowieść, to pierwszy raz, kiedy mój ojciec próbował się zabić. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, więc nie może to być często powtarzana historia. Kto chciałby powtórzyć tę noc?

jak radzić sobie z przygnębionym współmałżonkiem

Moja mama siedziała przy kuchennym stole i płakała. Moja mama nigdy nie płakała. Miałem pięć lub sześć lat. Gdzie był mój ojciec? Dlaczego moja matka płakała? Było późno. Minęła pora obiadowa. Nigdy się nie spóźniał, zawsze jedliśmy razem obiad jako rodzina. Na dworze było ciemno i nie było mnie w łóżku. Wszystko było nie tak. Potem do garażu wjechał żółty kombi. Wbiegłem do garażu. Mój ojciec wyszedł. Normalnie by mnie przytulił i podniósł. Ale nie spojrzał na mnie. Jego usta były sine. 'Tatuś? Tatuś?' Poszedłem za nim, gdy przechodził przez drzwi garażowe do kuchni, gdzie, co niewiarygodne, moja matka nadal płakała. Nic mi nie odpowiedział.

Potem znowu wszystko staje się niejasne w mojej pamięci. Byli tam policjanci. Wyszli. Mój ojciec odszedł. Jakoś poszedłem do łóżka, ale nie pamiętam jak. Rano mama powiedziała mi, że tata jest chory. Poszliśmy go odwiedzić, to pamiętam.

Mój ojciec był francuskim uczonym na uniwersytecie. Kiedy odwiedziliśmy go w szpitalu, dał nam kilka wykonanych przez siebie wyrobów. Jednym z nich był mały stołek z namalowanym szablonem. Coś, co zrobi dziecko. Myślę, że zrobił skórzany pasek, który widzieliśmy podczas innej wizyty. Był bardzo cichy. Zawsze był nieco cichy, ale wydawał się - złamany. Nie rozumiałem wtedy pojęcia złamanego mężczyzny, ale gdzieś w mózgu mojego dziecka wiedziałem, że coś jest nie tak z moim ojcem. Moja miłość.

To zmieniło moje życie.

Typowe i wyjątek

Istnieje wiele literatury na temat schizofrenii paranoidalnej. Istnieje niefortunna liczba programów telewizyjnych, które przedstawiają paranoidalnych schizofreników jako niebezpiecznych i agresywnych. Ale większość schizofreników szkodzi sobie, a nie innym. Większość schizofreników nie pozostaje w związku małżeńskim, nie pozostaje ojcami trójki dzieci. Większość trafia do szpitali i opuszcza je, bezdomni, w pracy i bez pracy. Trwale uszkodzony.

Mój ojciec był wyjątkiem i typowym.

Żaden lek naprawdę nie działał. W przeciwieństwie do depresji i lęku skuteczność leczenia schizofrenii paranoidalnej jest niewielka. Możesz znieczulić osoby ze schizofrenią paranoiczną, uspokoić ich, ale pod mgłą demony wciąż czają się.

Mój ojciec był pod tym względem typowy i wyjątkowy, ponieważ jego żona została z nim do końca. Przez większość życia prezentował się jako normalna osoba. Na pewno były przerwy, ale przeważnie nikt nie miał pojęcia, że ​​cierpi na schizofrenię paranoidalną. Był znany jako delikatny, muzykalny, kochający, zabawny francuski uczony. Miał przyjaciół. Kochał swoją żonę i dzieci. W ten sposób był wyjątkowy, szczęśliwy, błogosławiony. Był wyjątkowy.

Jako nastolatek chciałem wiedzieć więcej. Zapytałem mamę. Powiedziała mi, że kiedy miał osiemnaście lat - typowy okres dla schizofrenii - miał coś, co wtedy nazywano załamaniem nerwowym i musiał być hospitalizowany. Porzucił Williams College. Pomyślał, że był między innymi Jezusem Chrystusem. To były lata sześćdziesiąte i był agresywnie leczony elektrowstrząsami. To mnie denerwuje przez lata, jeśli nie dekady. Jak ktoś mógł to zrobić mojemu ojcu? Jakie barbarzyństwo.

Jednym z pierwszych obrazów elektrowstrząsów, które pamiętam, był film o Edie Sedjwick. W nim pokazują ją ze skórzanym paskiem w ustach, a gdy jest w szoku, całe jej ciało drży.

Choroba psychiczna jest nadal napiętnowana i niezbyt dobrze rozumiana. Może się wydawać, że w tych latach Trumpa świat się pogarsza, ale chorzy psychicznie nie są już poddawani zabiegom, które były torturami, jak kiedyś. Nie są przykute łańcuchami do ścian, poddawane wcześniejszym wersjom terapii elektrowstrząsami, nie wrzucane do lodowatej wody, nie kładzione na wieszaku, czy jakiekolwiek inne średniowieczne horrory, jakie przyjdą Ci do głowy.

Wydaje się, że w postępie medycyny dzieje się coś bardzo powszechnego. W miarę upływu czasu placówki medyczne odkrywają, że mniejsze dawki działają lepiej niż dawki większe. Antykoncepcję podaje się w znacznie mniejszych dawkach niż dawniej, to samo dotyczy pigułki „dzień po”, to samo dotyczy terapii elektrowstrząsami (ECT), dawniej elektrowstrząsów.

Mój ojciec prawdopodobnie dostał coś, co teraz można by uznać za nienormalnie duże dawki lub elektrowstrząs. Potem jest lekarstwo. Z biegiem lat stan się poprawiał, a jego leki zmieniały się.

Jako nastolatka zaangażowałem się w śledzenie leków mojego ojca. Zrozumiałe jest, że moja matka byłaby przytłoczona zarządzaniem chorobą mojego ojca. Co zrozumiałe, często wycofywała się do zaprzeczenia.

Na studiach dzwoniła do mnie i narzekała, że ​​tata jest trudny, irytujący, boli. To był dla mnie sygnał: potrzebował wizyty u lekarza, potrzebował zmiany leku. Potrzebował - czegoś. Te rozmowy z mamą były takie ciężkie. Była jego liną ratunkową, ale jak mogła sobie z tym poradzić? Na zawsze? Sam? Byłem zwiastunem złych wiadomości. Powiedziałbym: „Mamo, on jest chory psychicznie. On potrzebujeWsparcie. ”

Orędzia Mojego Ojca

Najdobitniej wyraził swoją chorobę, jak na ironię - ponieważ jestem pisarzem - poprzez listy. Nie ukrywałem ich przed moją młodą dorosłością, ale te od końca jego życia. Łamią serce, ale są dowodem. To jego cierpienie, coś, czego pragnąłem i być może zawsze będę pragnął, mógłbym złagodzić.

Ten list pochodzi z 2009 roku. Jego pismo było piękne.

Droga Paulo,

Naprawdę nie wiem, jak napisać ten list, ale czuję, że muszę przynajmniej spróbować…

Chodzi o seksuologów. W przeszłości czułem, że czasami otrzymuję wiadomość od Ciebie lub Jacka[mój syn]. I chociaż zawsze byli nieprzyjemni, potrafiłem im wytrzymać. Ale teraz wszystko się zmieniło i uważam, że każda wiadomość jest nie do zniesienia.

Proszę, Paula, żadnych więcej wiadomości od seksuoterapeutów!

Rozmawiałem o tym z twoją matką, ale ona po prostu myśli, że mam paranoję. Nie mam z nią wiarygodności. Gdybyś jej powiedział o swojej współpracy z tzw. Terapeutami, przynajmniej by mi uwierzyła, a ja nie czułbym się tak samotny z moim problemem.

Nie da się wyrazić, jak ważne jest to dla mnie. Proszę pomóż mi!

Miłość,
Tata

Chciałem mu pomóc. Chciałem, żeby nie czuł się tak samotny ze swoimi problemami. Chciałem tylko tych dwóch rzeczy, ale co mogłem zrobić? Mój syn i ja nie wysyłaliśmy „wiadomości”. Był paranoikiem. Nazywałem go. Poleciałem go odwiedzić. Zabrałem go do jego psychiatry i zapytałem, czy możemy zmienić jego lekarstwa.

W innym liście zagroził, że się zabije. Tak bardzo cierpiał z powodu wszystkich „wiadomości”. Podczas sesji z jego psychiatrą błagałem o pomoc, podobnie jak mój ojciec błagał mnie o pomoc. Błagałem też mojego ojca. „Proszę, nie rób sobie krzywdy”. Mogłem powiedzieć: „Jestem tu dla ciebie, potrzebuję cię”. Nie pamiętam dokładnie. Ale pamiętam, jak patrzył na mnie i mówił: „Nie wiesz, jakie to uczucie być mną”.

Nie zrobiłem i nie zrobiłem. I pomimo mojego licencjata z psychologii, pomimo mojego roku pracy z osobami chorymi psychicznie na półwyspie na studiach w Bostonie, nigdy nie poznam jego bólu. Wiedział, że go kocham. Wiem, że mnie kochał. Ale to nie wystarczyło. Narkotyki nie wystarczały, miłość nie wystarczała. W końcu wiadomości wygrały.

Gdzieś mam jego list samobójczy. Przeczytałem go dopiero w rocznicę jego samobójstwa.

Niepewny komfort

Wiem na pewno, że kiedy zaginął, wsiadłem do samolotu i zanim przyleciałem, rzucił się głową przez okno na drugim piętrze schroniska dla bezdomnych. Wiem na pewno, gdzie było biurko, w którym napisał notatkę. Widziałem okno, z którego skoczył, zszedłem pod nie, gdzie wylądowało jego ciało. To było obok śmietnika.

Nie wiem na pewno, jak długo krwawił. Nie wiem na pewno, ile bólu spowodował taki krótki upadek. Martwię się o te rzeczy, mniej niż ja, ale nadal. Boli mnie myśl o nim cierpiącym.

Ludzie w schronisku dla bezdomnych byli zadziwiająco weseli. Powiedziałem: „On wiedział, że przyjdę”. A oczy mężczyzny, którego twarz wciąż widzę, rozjaśniły się. - Tak - powiedział - kiedy usłyszał, że nadchodzisz, poczuł ulgę. Podszedł do biurka i napisał notatkę, po czym skoczył. W końcu uwolnił się od bólu ”.

Wolny od jego bólu. Zadzwoniłem do drogiego przyjaciela i powiedziałem mu, że mój ojciec zmarł w wyniku samobójstwa i tak bardzo martwiłem się jego bólem, jego cierpieniem. Przyjaciel powiedział to samo; „Cóż, już go nie boli”.

Wtedy mnie to nie pocieszyło. Szczerze mówiąc, nadal nie.

Wiem na pewno, że jestem tutaj, aby zachować jego ducha przy życiu, całą jego miłość, dobroć, humor i inteligencję - całe jego piękno i cały jego ból. Był czymś więcej niż tylko chorobą. Od jego śmierci minęło prawie dziesięć lat i myślę, że to jedyna rzecz, którą można odjąć od takiego doświadczenia. Nasi chorzy psychicznie bliscy to złożeni, piękni ludzie, którym zdarza się, że chorują. To nie tylko ich choroba.

Są wspomnienia z dzieciństwa, a także historie, które powtarzano w kółko. Odmowa uznania choroby ojca lub jej niszczycielskiej mocy nie byłaby pomocna. Jednak ważne jest, aby wiedzieć, ile było dla niego więcej niż choroba. Ostatecznie chorzy psychicznie nie różnią się tak bardzo od tych, którzy nie identyfikują się jako chorzy psychicznie - są tutaj, aby żyć jak najlepiej. To wszystko, co każdy z nas może zrobić. To i utrzymanie ich przy życiu w pamięci.