Mówienie o sobie było jedynym sposobem, aby ten klient mi zaufał

czarny mężczyzna terapeuta klientka

Kiedyś do mojego biura przyszła kobieta, która została skierowana od innego lekarza. Szukała terapii i próbowała wiele razy przez lata, ale miała trudności z otwarciem się i zaufaniem doradcom.





Czuła, że ​​jej przeszłość jako osoba, która przeżyła wykorzystywanie i była prostytutka z niedostatecznie rozwiniętego środowiska, sprawiła, że ​​była niedostępna dla wielu dostawców. Myślała, że ​​nie jestem inny.

Wiele razy spotykałem tę młodą kobietę w biurze, zanim się z nią spotkałem. Często towarzyszyła swojej przyjaciółce. Kiedy jej przyjaciółka przychodziła na spotkania z moim kolegą, ta młoda kobieta siadała w poczekalni. Czasami kontaktowałem się z nią, witając ją, ale otrzymywałem tylko minimalne odpowiedzi werbalne. Zwykle znikała po przywitaniu się. Kilka miesięcy zajęło nam zamiana kilku zdań.





Pewnego dnia, odwiedzając biuro z przyjaciółką, młoda kobieta wpadła do mojego biura i poprosiła o umówienie się ze mną na spotkanie. Byłem w szoku. W końcu moja cierpliwość się opłaciła. Zgodziłem się i powiedziałem, że nie mogę się doczekać poznania jej i wspólnej pracy. Umówiliśmy się na spotkanie w następnym tygodniu.

Minął około miesiąca, zanim ponownie zobaczyłem tę młodą kobietę. Wydaje się, że myśl o uczestnictwie w terapii naprawdę ją denerwowała i nie była pewna, co o tym myśleć. Nie była pewna, czy może mi zaufać.



Będąc w moim biurze, moja klientka Linda (jak ją nazwiemy) spędziła pierwszą sesję, zadając mi mnóstwo osobistych pytań. Nie była zainteresowana moim wykształceniem ani przeszłością, ale bardziej moim życiem rodzinnym i miejscem, w którym mieszkałem w mieście.

Problem polegał na tym, że terapeuci zwykle nie potrafili udostępniać danych osobowych. Może skierować terapię na niewłaściwą osobę: terapeuty.

Podzieliłem się trochę o sobie i zacząłem mówić o procesie terapii i identyfikowaniu celów, nad którymi będziemy pracować podczas wspólnego spędzania czasu. Linda nie mogła być mniej zainteresowana.

Chciała tylko dowiedzieć się o mnie więcej. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego te rzeczy są dla niej takie ważne, więc zapytałem.

„Linda, spędziliśmy ponad połowę naszego spotkania, rozmawiając o mnie i moim pochodzeniu” - powiedziałem. „Niewiele się o tobie dowiedziałem. Jak mogę ci pomóc?'

„Właściwie nie sądzę, że możesz” - odpowiedziała. To był koniec naszego spotkania.

Na szczęście udało mi się porozmawiać z Lindą w poczekalni mojego biura jakiś czas po naszej pierwszej sesji. Zapytałem, co sprawiło, że opuściła naszą ostatnią sesję. Powiedziała mi, że nie była pewna, czy może mi zaufać.

„Wszyscy jesteście tacy sami” - powiedziała. „Tak naprawdę cię to nie obchodzi. Zapłacono ci za opiekę ”.

Była przestraszona i zła. Zdałem sobie sprawę, że będę musiał poświęcić Lindzie dużo czasu, aby poznać mnie nie tylko jako terapeutę, ale także jako osobę. Musiałem pozwolić Lindzie zobaczyć mnie - na jej własnych warunkach - jako kogoś, kto lubi opiekować się i wspierać innych na tyle, by zarabiać na życie.

Podzieliłem się z nią, że jednym z powodów, dla których zostałem terapeutą, było to, że w młodym wieku odczuwałem potrzebę głębokiego zrozumienia innych ludzi i ich motywacji. Ze względu na moją wrażliwość i dociekliwość psychologia w naturalny sposób pasowała do mojej osobowości i zainteresowań akademickich.

To pomogło jej uświadomić sobie, że nie tylko „robiłem to dla pieniędzy”. Byłem szczerze zainteresowany poznaniem i wspieraniem ludzi, ponieważ wydawało mi się, że to mi pasuje.

W ciągu następnych kilku miesięcy Linda i ja spotykaliśmy się z przerwami. Często spędzałem godziny, ścigając ją telefonicznie po nieudanym spotkaniu, by później znaleźć ją, która towarzyszyła przyjaciółce na jej spotkaniu. Niemniej jednak Linda i ja udało nam się nawiązać znaczące połączenie podczas naszego wspólnego czasu.

Po wielu miesiącach powiedziała mi, że myśli o przeprowadzce, ponieważ czuła, że ​​Nowy Jork nie oferuje jej już spokoju ducha i stylu życia, jakiego pragnęła. Linda i ja już się nie spotkaliśmy. Mogę tylko mieć nadzieję, że zyskała trochę więcej wiary nie tylko w terapię, ale także w możliwość nawiązania znaczących, pozytywnych relacji z ludźmi.

Terapia to trudny proces i nie ma dwóch takich samych podróży. Budowanie zaufania w jakimkolwiek związku jest trudne, zwłaszcza jeśli zostałeś spalony. W terapii ta relacja jest fundamentem, kotwicą, która pozwala na zmianę. Czasami potrzeba trochę cierpliwości, skoku wiary i elastyczności, aby dać klientom to, czego chcą, nawet jeśli oznacza to wykroczenie poza normy.

mój terapeuta sprawia, że ​​czuję się gorzej