Dbałem o ludzi przez całe życie, a potem się złamałem

zestresowana mama ilustracja

Odkąd byłam małą dziewczynką, byłam opiekunką. Kiedy miałam pięć lat, a nasz ojciec opuścił naszą rodzinę, zostałam małym pomocnikiem mojej ciężarnej mamy, pocierając jej stopy, przynosząc jej przekąski i herbatę. Opiekowałam się siostrą, kiedy mama była zajęta pracą lub opieką nad domem. A kiedy moja siostra nie mogła spać podczas tych nocy, które spędzaliśmy w domu naszego taty, leżałem z nią, dopóki nie odpłynęła. W jakiś sposób byłem tym jedynym w naszej rodzinie, na którym wszyscy polegali - odpowiedzialnym, mądrym, współczującym.





Teraz widzę, że nie była to dla mnie najwłaściwsza rola, ponieważ byłem tylko dzieckiem, ale wydaje mi się, że do tej roli w naturalny sposób dążyłem. I jest to rola, w której znalazłem się przez całe moje dorosłe życie. Ciągnie mnie do ludzi potrzebujących i do zawodów, które wymagają troski i współczucia. Zawsze pracowałem jako opiekunka: moja praca obejmowała opiekunkę do dzieci, wychowawcę przedszkola, instruktora w college'u, wolontariusza w kuchni dla zup, asystentkę w domu opieki, doula po porodzie, doradcę karmienia piersią - i oczywiście mamę moich dwóch synów.

Zawsze myślałem, że mogę to wszystko zrobić, że moje współczucie i zdolność do oddania wszystkiego każdemu, kogo spotykam, nie mają końca. Ale półtora roku temu się zepsułem. Pracowałam jako wolontariuszka od karmienia piersią i konsultantka laktacyjna (IBLC) przez prawie siedem lat, co wymagało ode mnie ciągłej opieki nad nowymi matkami, które były w kryzysie, często wysyłając SMS-y i dzwoniąc do mnie we łzach o każdej porze dnia i nocy. Poza tym zaczynałam karierę jako niezależny pisarz i byłam pełnoetatową opiekunką moich dwóch chłopców, z których jeden był hałaśliwym maluchem, który nie był jeszcze w szkole i został ze mną w domu przez całą dobę.





objawy zespołu stresu pourazowego

Nie jestem pewien, co w tym konkretnym momencie doprowadziło mnie do szaleństwa. Ale kuliłam się za każdym razem, gdy dzwoniła do mnie nowa matka lub wysyłała mi wiadomość z pytaniem o karmienie piersią. Przyłapałem się na tym, że warczyłem na moje dzieci, gdy tylko prosiły o filiżankę wody. I nie było to tylko emocjonalne: było też fizyczne. Miałem tygodniowe migreny i bóle brzucha.
Zdałem sobie sprawę - po tym, jak powiedziałem przyjacielowi, że myślałem, że przeżywam egzystencjalny kryzys życiowy - że tak naprawdę cierpię na syndrom „zmęczenia współczuciem”. Terapeuta Talkspace Jor-El Caraballo opisuje zmęczenie współczuciem jako „emocjonalne poczucie wypalenia, które może uniemożliwić Ci bycie skutecznym opiekunem”. Caraballo dodaje, że osoby, które tego doświadczają, często mają poczucie bezradności, niepokoju i złości.

Trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto dał tak wiele innym, doświadczyłby złości, ale była to jedna z najbardziej rozpowszechnionych emocji, jakie odczuwałem, gdy doświadczyłem zmęczenia współczuciem. Według Psychologia Obecnie zmęczenie współczuciem jest u niektórych osób doświadczane jako uraz lub zespół stresu pourazowego i mogą mu towarzyszyć dolegliwości fizyczne, takie jak nudności, bezsenność, bóle głowy i zawroty głowy - których czasami doświadczałem.



stan, w którym objawy fizyczne pojawiają się jako obrona przed przytłaczającym lękiem:

Więc co można zrobić, aby przepracować te uczucia i stać się bardziej zrównoważonym? Dla mnie oznaczało to ograniczenie niektórych prac opartych na współczuciu, które wykonywałem, przynajmniej na razie. Zdałem sobie sprawę, że w miarę dorastania najbardziej muszę się skupić na moich dzieciach i poświęcić im całą swoją uwagę i troskę. Znacznie ograniczyłam doradztwo w zakresie karmienia piersią i rozbudowałam swoją karierę pisarską. Pisanie z pewnością wymaga pracy, ale praca jest cicha i nie wymaga ode mnie ćwiczenia empatii i współczucia prawie tak bardzo, jak poradnictwo dotyczące karmienia piersią.

Z pewnością istniało poczucie winy, kiedy ograniczałem swoją opiekę nad pracą, ale było to dla mnie właściwe postępowanie. Musiałem sobie przypomnieć, że wiele dałem innym w swoim życiu i prawdopodobnie w przyszłości znowu to zrobię. Zacząłem także zmieniać swoje rutyny związane z samoopieką, medytować bardziej regularnie (nawet pięć minut dziennie może coś zmienić) i lepiej dbać o podstawowe potrzeby fizyczne, takie jak dobry sen, zdrowe odżywianie i ćwiczenia.

Uzdrowienie ze zmęczenia współczuciem oznaczało również powrót do terapii i nauczenie się, jak tworzyć zdrowsze granice ze wszystkimi w moim życiu. Oznaczało to praktykowanie dbania o siebie i miłości własnej tak często, jak to możliwe.

Bycie dawcą to piękna rzecz i nie chciałbym być kimkolwiek innym. Ale nie można nalać z pustego kubka, a zbyt często ci z nas, którzy są naturalnymi opiekunami, w końcu zaniedbują najważniejszą osobę w pokoju - nas samych.

oznaki depresji u kobiet