Część II: Anatomia mojego lęku

Anatomia lęku, część druga

To jest druga część eseju opisującego szczegółowo życie choroby - lęku - walki, która dotyka 300 milionów ludzi na całym świecie. Część I analizuje niepewność i niejasność poprzedzającą diagnozę , ale także z powodu trudności ze znalezieniem odpowiedniego schematu leczenia i zakłócenia, jakie zmiany życiowe stwarzają dla osób żyjących z lękiem.





Ta druga część dotyczy pozytywnego wpływu otrzymania właściwej pomocy i lekarstw: światła na końcu długiego, ciemnego tunelu, który radzi sobie z depresją i lękiem od wczesnej podstawówki do dorosłości.

Postęp był (i nadal jest) powolnym, ale stałym procesem. Skończyło się na tym, że znalazłem nowego, świetnego terapeuty i psychiatrę, którego naprawdę polubiłem. Ten psychiatra był pierwszym lekarzem, który wpadł na niezbyt radykalny pomysł dodania innego rodzaju leku do mojego schematu leczenia. Wprowadź Lamictal (lamotrigine), stabilizator nastroju, który rzeczywiście to zrobił.





Trudno mi było uwierzyć, że coś jesttak właściwiepracowało dla mnie - moje zaklęcia płaczu stawały się coraz rzadsze i intensywniejsze! Czułem się bardziej jak stabilny człowiek, a mniej jak kula niekontrolowanych emocji. To było słodko-gorzkie - cieszyłem się, że czułem się nieco normalnie, ale zdenerwowany, że trwało to tak długo i tyle wycierpiałem - dlaczego żaden z moich poprzednich lekarzy ani psychiatrów nie pomyślał o dodaniu innego leku, zamiast po prostu podniecić moja dawka?

Oprócz wejścia na Lamictal, kolejną rzeczą, która zrobiła ogromną różnicę, była moja praca w terapii otaczającej moją intensywną fobię wymiotów (aka emetofobia). Ta fobia była głęboko zakorzeniona w moim mózgu od bardzo młodego wieku, ale pogarszała się wraz z wiekiem. Większość sesji terapeutycznych we wczesnych latach dwudziestych skupiała się na mojej emetofobii i wszystkim, co ją otaczało.



Jak na ironię, to, co naprawdę pomogło mi w osiągnięciu postępu w moim strachu, to wymioty po raz pierwszy od lat. Moja przyjaciółka zrobiła mi niesamowicie mocnego drinka pewnej nocy Halloween i zanim się zorientowałem, pokój wirował, a ja wymiotowałem do plastikowej torby, którą mi wyciągnęła. Pamiętam, że poczułem ulgę i śmiałem się, mówiąc: „O mój Boże, to nie było takie złe! Nie mogę się doczekać, kiedy powiem terapeucie, że zwymiotowałem i wszystko w porządku! Świat się nie skończył! ” Potem nawet kontynuowałem noc. Cholera, fobia!

Wyjście z mojej strefy komfortu

Ostatecznie jednak nastąpił największy przełomnaprawdęwydostanie się z mojej strefy komfortu. Moja przyjaciółka Maddi zabrała mnie ze sobą do Los Angeles na wygrany przez siebie konkurs - a potem wszystko się zmieniło. Zawsze wiedziałem, że jest tam więcej niż Nowy Jork, ale nigdy tego nie widziałem. Nigdy nie byłam na tyle odważna, żeby odejść. Teraz widziałem to na własne oczy.

zaburzenie schizoafektywne typu dwubiegunowego

Niedługo potem wróciłem do Kalifornii na moją pierwszą samotną podróż, tydzień sam na sam na Airbnb. To była dla mnie OGROMNA oferta! Byłem daleki od bycia żałosną szóstoklasistką, którą mama i tata musieli zabierać na nocną wycieczkę. Czułem się taki silny i niezależny - słowa, których nigdy wcześniej nie użyłbym do opisania siebie. Wreszcie niepokój nie rządził całym moim istnieniem.

Mniej więcej w tym samym czasie zacząłem „spotykać się” z nowym terapeutą na Talkspace, ponieważ mój osobisty terapeuta powiedział, że będzie musiała mnie zwolnić, jeśli nie będę stale w pobliżu (powiedziałem jej, że planuje więcej podróży do Kalifornii). Moja siostra poleciła mi wypróbowanie Talkspace, ponieważ sama go używa i bawi. Tak naprawdę nie kliknąłem z pierwszym terapeutą, z którym zostałem dopasowany, więc zmieniłem się i zostałem dopasowany do terapeuty, którego mam teraz, Annette (Cześć Annette!).

Zmiana nastawienia

Wiele z tego, o czym rozmawialiśmy, to fakt, że zawsze byłam taka wściekła z powodu rozdania, które dostałam w życiu i że czułam się złamana. Stało się to jedną z głównych rzeczy, o których rozmawialiśmy i nad którymi pracowaliśmy - uczenie się akceptowania tego, kim jestem, choroba psychiczna i wszystko inne, oraz zmiana mojego sposobu myślenia, aby nie został „złamany”.

Mając dużo pracy i upływającego czasu, zauważyłem rzeczywistą zmianę w moim sposobie myślenia. Choroba psychiczna nie czyni mnie - ani nikogo innego, jeśli o to chodzi - złamaniem. Nienawidzenie siebie i moich diagnoz najwyraźniej nie prowadziło mnie do niczego. Zacząłem akceptować to, kim jestem -wszystkokim byłem - po raz pierwszy od rozpoczęcia mojej podróży po zdrowie psychiczne. Dochodzenie do punktu akceptacji, a nie zaprzeczenia i złości, zmieniło grę.

czy mam test na chorobę psychiczną?

Z tą nowo uzyskaną akceptacją, stabilną terapią i przyzwoitym koktajlem leków, poczułem NADZIEI! Promyk światła i pozytywności… WRESZCIE! Zaakceptowanie faktu, że miałem depresję i od czasu do czasu byłem nieszczęśliwy, sprawiało, że czułem się mniej nieszczęśliwy.

Nigdy nie myślałem, że to powiem, ale w dziwny sposób doceniam swoją chorobę psychiczną. Zawsze przeklinałem go za to, że uczyniłem z mojego życia piekło, przez co zastanawiałem się, czy w ogóle chciałem żyć. A jednak dało mi to lekcję. Może choroba psychiczna pomogła mi docenić dobre chwile w życiu w sposób, którego nie potrafią wszyscy „normalni” ludzie.

Czuję się o wiele silniejszy z powodu tego, co przezwyciężyłem, ponieważ wyszedłem z tego żywy. Moje stopnie w szkole średniej i na studiach znaczą dla mnie więcej, ponieważ udało mi się przejść bez rezygnacji. Jestem z siebie taka dumna, że ​​potrafię wyróżniać się na stażach i posadach po college'u, podczas których walczyłem każdego dnia.

Rośnie, rośnie, rośnie

Za każdym razem, gdy podróżuję, też to doceniam o wiele bardziej. Kiedy byłem młodszy, straciłem wiele okazji, na przykład gdy przyjaciele organizowali weekendowe przyjęcia urodzinowe w innych stanach (tak, to było coś, co dorastało na Long Island) lub gdy mogłem internować za granicą w Londynie i odrzuciłem to, ponieważ byłem zbyt przestraszony.

W rzeczywistości podróżowanie jest rodzajem terapii. Podróżowanie (zwłaszcza solo) udowodniło mi, że jestem silniejsza i odważniejsza niż myślę. Miesięczny solo Eurotrip był dla mnie szczególnie transformacyjny - i to nie dlatego, że był doskonały. Tak nie było! Miałem kilka ataki lęku , ale przeżyłem. Z pewnością były chwile, kiedy przychodziły mi do głowy mroczne myśli i bałem się, że wpadnę w epizod depresyjny. Próbowałam skupić się na zabawie, którą się bawiłam i na pięknych miejscach, które oglądałam, a których nigdy nie myślałam, że zobaczę, ponieważ byłam zbyt przestraszona, by zrobić COŚ. Stara Ashley nie była odważna, ale nowa Ashley była. Ale wiedziałem też, że gdybym miał chwile, w których nie czułem się odważny, to też było w porządku. Jeśli jest coś, co wiem na pewno, to tego, że nie każdy dzień może być dobry.

Zacząłem publicznie pisać o moich osobistych zmaganiach z chorobami psychicznymi i ogólnie o chorobach psychicznych. Ludzie zwracali się do mnie, dziękując mi za podzielenie się własną historią, mówiąc, że sprawiam, że czują się mniej samotni i że ich inspiruję! Nie mogłem w to uwierzyć. Wkrótce zdałem sobie sprawę, że stałem się wzorem do naśladowania, którego żałowałem, gdy byłem młodszy - młodą kobietą, która żyła swoim życiem i stawiła czoła swoim lękom pomimo choroby psychicznej - i kimś, kto nie bał się o tym mówić.

Teraz jestem otwartą książką. Prawdę mówiąc, prawdopodobnie jestem zbyt dużym udziałowcem. Porozmawiam o swojej chorobie psychicznej z każdym, o każdej porze - nawet z chłopakami na pierwszych randkach. Choroba psychiczna mnie nie definiuje, ale na pewno jest częścią mnie, więc równie dobrze mogę to przyjąć. Uwielbiam pomagać ludziom. Uwielbiam przerywać pogawędkę. Porozmawiajmy o naszych emocjach i zdrowiu psychicznym. Sprawmy, by czuli się mniej samotni!

Bez lęku i depresji nie mam pojęcia, kim byłbym dzisiaj. Czy będę tak wyrozumiały, współczujący czy empatyczny? Czy wiedziałbym wszystko, co wiem o psychologii i chorobach psychicznych? Czy nawiązałbym kontakt z innymi, którzy cierpią na choroby psychiczne w sposób, o którym nigdy nie myślałem, że jest możliwy? Prawdopodobnie nie.

Pomimo tego, jak słabo się czułam w przeszłości, teraz jestem o wiele silniejsza - nawet w „najsłabsze” dni. Nie sądzę, żebym był aż tak silny, gdybym nie wiedział, jak to jest być tak słabym. I chociaż wiele razy nadal żałuję, że nie musiałem radzić sobie ze zmaganiami, które prowadzę - i czasami zazdroszczę „normalnym” ludziom - wiem, że tego typu życia po prostu nie było dla mnie. Depresja i lęk mogą być dla mnie walką na całe życie, ale zaakceptowałem to i jestem gotowy, aby walczyć dalej.