Dlaczego terapia nie jest przeznaczona tylko dla „osób z problemami”

Huddle hand stack

Niedawno rozmawiałem z przyjacielem, rozważając terapia po raz pierwszy. Chociaż zastanawiała się nad tym od kilku miesięcy, nadal się wahała.





„Po prostu czuję, że tak naprawdę nic nie mażeźle ze mną, wiesz? Biorąc wszystko pod uwagę, radzę sobie dobrze. Powinnam po prostu sobie z tym poradzić - powiedziała mi.

Wiedziałem. Zaledwie kilka lat temu byłem na tej samej łodzi. Pomimo długiego życia niepokój i lata depresyjny odcinków, byłem przekonany, że nie potrzebuję terapii. Wzloty i upadki były normalne, po prostu część życia. Udało mi się wmówić sobie, że moje szczególnie złe odcinki były jedynie sytuacyjne: odpowiedzią na wyzwania związane z ukończeniem studiów i poruszaniem się w prawdziwym świecie, radzeniem sobie ze stresem w pracy i radzeniem sobie z nieudanymi romantycznymi przedsięwzięciami.





To działało przez chwilę. Aż tak się nie stało.

Nauka proszenia o pomoc

Kiedy zaczynałam wpadać w ciemne miejsce, bliski krewny namawiał mnie do leczenia. Na początku się sprzeciwiałem. „Tylko ludzie z„ problemami ”chodzą na terapię - powiedziałem jej. W tym czasie fakt, że ledwo mogłem wstać z łóżka rano i regularnie płakałem praca wydawało się nieistotne. Zwykłe rzeczy z początku lat dwudziestych.



spotykać się z ofiarą przemocy domowej

Ale walczyłem i wiedziałem o tym. Moje wyniki w pracy dramatycznie spadły, a czynności, które zwykle lubiłem, takie jak bieganie i wychodzenie z przyjaciółmi, były pozbawione radości. Byłem skorupą samego siebie, wykonując ruchy życia, którymi coraz bardziej traciłem zainteresowanie. Zmęczony przetrząsaniem dni w stanie fugi przypominającej zombie, zdałem sobie sprawę, że nie mam nic do stracenia i poddałem się - wziąłem wstępne kroki poszukiwania terapii.

Na początku było dziwnie. Dzielenie się najskrytszymi myślami z bliskim nieznajomym może być niewygodne, szczególnie na początku. Podczas kilku pierwszych sesji nie mogłem się zrelaksować, wciąż zastanawiałem się, czy w ogóle muszę tam być. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ​​w jakiś sposób nie byłemgodnyterapii - było mnóstwo innych walczących z ciemniejszymi demonami, zmagających się z trudniejszymi bitwami. Moje nieszczęścia wydawały się nieistotne.

Dlaczego każdy jest godzien terapii

Jestem tutaj, aby ci to powiedziećniktmniej lub bardziej zasługuje na terapię. Nie ma ostatecznego rankingu problemów życiowych lub konkurencji, które powodują, że ktoś jest bardziej godny pomocy. W idealnym świecie - takim, w którym nie musielibyśmy poruszać się po nierównościach w opiece zdrowotnej - jestem przekonany, że prawie każdy mógłby skorzystać na pracy z terapeutą.

Jeden z największych nieporozumienia jeśli chodzi o terapię, jest ona przeznaczona wyłącznie do leczenia poważnych klinicznych chorób psychicznych lub łagodzenia najcięższych uraz . Jednak piękno terapii polega na tym, że jest zupełnie odwrotnie - ma na celu pomóc w prawie każdym aspekcie życia, od pozornie łagodnych po najbardziej niszczycielskie.

Osobiście miałem sesje od tego, jak lepiej wyrazić frustrację znajomemu lub radzić sobie z drobnymi wyzwaniami w pracy, po bardziej tradycyjnie „poważne” tematy, takie jak zrozumienie dysmorfia ciała , wpływ rodziny alkoholizm i radzenie sobie z podstępami klinicznego niepokoju i depresji.

Terapia jako ćwiczenie dla umysłu

Kiedy zacząłem czuć się lepiej, a zamglenie mojej depresji i lęku ustąpiło, zacząłem sobie wmawiać, że może już nie potrzebuję terapii. Czułem, że kończą mi się „poważne” sprawy do omówienia, ponieważ pomyślnie przeszedłem zmianę kariery, przeprowadziłem się do nowego miasta i założyłem nowy życie towarzyskie .

W końcu skoro już nie czułam się tak źle, to po co jechać?

Zrobiłem więc przerwę od terapii i po kilku miesiącach poczułem, że wracam do starych wzorców myślowych i zachowań. Chociaż ogromnie się rozwinąłem od czasu terapii, kiedy przestałem chodzić, straciłem trochę rozpędu. Zanim wyjechałem, nie zdawałem sobie sprawy z małych sposobów, w jakie pomogło mi to w codziennym życiu, na przykład wzbogacając moje relacje , budując mój pewność siebie i pomaga mi ustalać rutynę.

Chociaż doprowadziło to do dużej ilości żarówek „a-ha!” momentami był to również subtelny, powolny postęp. Zdałem sobie sprawę, że terapia jest dla mnie jak ćwiczenia, im konsekwentniej idziesz, tym stajesz się silniejszy. To jak trening mięśnia, z tą różnicą, że mięsień to mózg.

Więc wróciłem.

duże zaburzenie depresyjne kryteria dsm

Terapia to nie tylko „problemy”

Z mojego doświadczenia wynika, że ​​terapia nadal zapewnia mi ważną perspektywę. Służy jako życiowy audyt wyszkolonego, bezstronnego profesjonalisty, który ma na uwadze mój najlepszy interes. Terapeuta jest kimś, kto potrafi poskładać korelacje i przyczyny zachowań i uczuć, z których inaczej bym nie zdawał sobie sprawy.

Dowiedziałem się również, że można iść na sesję bez ważnego problemu i czuć się komfortowo, angażując się bez listy tematów lub programu. Niektóre z moich najlepszych sesji pochodzą ze strumienia świadomości na temat machinacji tygodnia. Nie wszystko musi się rozpadać, abyś chciał poprawić swoje życie i zachować dobre samopoczucie.

Od tego czasu nadałam priorytet terapii i po raz kolejny uczyniłam ją stałą częścią mojego życia. Co najważniejsze, przestałem się tak bardzo martwić o to, czy tego „potrzebuję”. Zasługuję na terapię i zasługuję na nią tak samo, jak wszyscy inni, podobnie jak Ty.